To przykre, ale tym razem nie zachęcam do oglądnięcia filmu.
Jest nudny, ma mnóstwo momentów sztucznych i niepotrzebnych. Zgrabne kawałki, które widzimy na reklamach zupełnie nie oddają klimatu tego obrazu.
Siedziałam w kinie i z niedowierzaniem przecierałam oczy, a w głowie miałam jedno pytanie - za co ten film ma aż 14 nominacji do Oscara?
Chciałam się dowiedzieć, cierpliwie czekałam i ... niestety, chyba Was rozczaruję - nie doczekałam się.
(Źródło: redcarpetrefs.com)
No może poza jednym, ale bardzo małym, wyjątkiem dla którego na pewno nie warto wybierać się na ten film. Romantyczny moment, spotkanie po latach dwójki głównych bohaterów.
Cóż - liczyłam na dobry musical, sporo świetnej muzyki i tańca. Dostałam w pakiecie - mało ciekawe głosy, jeszcze mniej zabawy, a już najmniej radości z oglądania czegoś świeżego, niepokojącego i niezwykłego.
"La, La, land", moim zdaniem, nie odkrywa żadnych niezwykłych treści. Jest nijaki, a momentami wręcz denerwujący.
Nawet dwie hollywoodzkie gwiazdy - Emma Stone i Ryan Gosling, które oglądamy w tym filmie nie zmienią tego faktu.
Wybaczcie- następnym razem, na pewno, będzie lepiej.
Ocena: 2/10 Kinomaniaczka
Ten film albo się kocha albo nienawidzi ;) pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń