Ostrzegam, że mam zły humor i zamierzam się dzisiaj panoszyć jak Nostalgia Critic w Kickassia. Pragnę również zauważyć, iż poniższa recenzja zawiera przemoc, narkotyki, strach, mniej wulgarny język (pegi.pl) i nadmiar nawiasów + strasznie gwiazdorzę, bo nie mam snickersa.
„Miłość w zimie” należy do dość specyficznej grupy literatury, w której skład
wchodzą nie trzymające się całości, schizofreniczne i przypadkowe zdarzenia. Już po pierwszych stronach mózg zaczął mi parować, a po przeczytaniu dwóch rozdziałów został całkowicie wyżarty przez bezsens.
Zacznijmy od tego, że jedna z bohaterek ma na imię Runda i prawdopodobnie sama nie wie, ile ma lat. Jej największym marzeniem jest (UWAGA! Zakończenie tego zdania może zawierać śladowe orzechy bezsensu*) zamieszkać wśród smoków na odległej planecie. …
TAK - zamieszkać wśród smoków (fl to było jeszcze względnie normalne), na
odległej planecie (fl a przy tym dostaję ataku padaczki).
Spokojnie, marzenie Rundy nie jest jedynym wątkiem fabularnym, bo przecież coś musi dobić nas psychicznie. Ogólnie, pół książki opisuje to, jak dziewczynko-kobieta (czyli Runda, jakby ktoś już powoli tracił świadomość) i starsza pani (powszechnie uważana za jej babcię, która zapewne za młodu zajmowała się sprzedażą marihuany na wagę) jadą do Aronpei*2 zatrzymując się przy okazji w czymś na wzór kościoła, pełnego gangsterów i chuliganów (Hallelujah i Ave Maryja!) oraz o złowrogich taksówkarzach (są oni moimi ulubionymi bohaterami – naprawdę nie żartuję).
Pozostałość jest (bardziej) bez sensu i wam szkodzi.
Podsumowując: książka jest dziwna, ale nie taka zła. Autorka najwyraźniej przesoliła całkiem dobrą, pomidorową zupę (do zombie: przez zupę mam na myśli książkę), ale jest to moja własna opinia.
Zachęcam was do sprawdzenia tego tytułu, gdyż mogę się mylić. Może coś przeoczyłam i niesłusznie wylewam wiadro zimnej wody na panią Bielską?
Ocena: przysadzisty elf rozpalający ognisko na lodowcu (4/10)
*nadmierne spożycie orzechów bezsensu może spowodować halucynacje,
padaczkę, przekształcenie się w psychola (lub lemura wieszającego się na szyi
każdemu, kogo spotka), widoczny brak mózgu (tzw. stan „Stubs the Zombie”), czy zagładę lud-z-kości. „Do not read it and U will be safe”.
*2 spróbujcie wyszukać w Google Maps.
Klaudia
Dziękuję wydawnictwu Świat Książki za przekazanie książki.
Hahahaha tak mało snickersa :D Książke przeczytam! Będę silna! Pewnie żeby stwierdzić to samo co ty ;D
OdpowiedzUsuń*daje snickersa*
OdpowiedzUsuńA ja za taką recenzję daję worek snickersów. BRAWO!!!
OdpowiedzUsuń