Kelly Barnhill to skarb, ma absolutny talent do tworzenia opowieści, które są przyjemnością do czytania. Jest w nich odpowiednia ilość magii, zatem zrób sobie przysługę i przeczytaj tę książkę.
Pokochałam tę historię tak samo jak „Dziewczynę, która wypiła księżyc”. Fenomen! Tak mi się podobało! Uwielbiałam tajemniczego narratora i fantastyczne postacie: Eliasza, Bartłomieja, Burmistrza, Ogrzycy. Nawet te, których nie powinnam lubić, są tak dobrze napisane.
Ta urocza historia opowiedziana jest w drugiej osobie wszechwiedzącej i do końca nie możemy powiedzieć, kim jest narrator. Naszą scenerią jest fikcyjna wioska Wdoligłaźno. Fabuła jest łatwa do streszczenia. Mała wioska jest przyjazna i kwitnąca, dopóki nie spłonie biblioteka miejska, która ma magiczne moce. Bez korzystania z biblioteki mieszkańcy wioski trzymają się razem, stają się skryci i chciwi. Burmistrz mógłby pomóc, ale postanawia tego nie robić. Zwłaszcza sierociniec jest w tarapatach. Ostatnio nie otrzymują obiecanego finansowania, a miejsce zaczyna się rozpadać. Dzieci są głodne. Gdyby nie hojność anonimowego darczyńcy, który zostawia przy bramie duże skrzynki z warzywami do odnalezienia rano, zginęliby z głodu.
Te dwa problemy – lokalna bieda i wrogość wobec jednego z nich, który jest inny – stanowią podstawę tej historii.
Gdy mieszkańcy przestali sobie ufać, przybyła Ogrzyca, stworzenie, o bardzo dużym sercu. Mimo, że miasto nabrało podejrzeń wobec niej, nigdy nie przestała być miła, co było zarówno piękne, jak i tragiczne.
Ta urocza historia opowiedziana jest w drugiej osobie wszechwiedzącej i do końca nie możemy powiedzieć, kim jest narrator. Naszą scenerią jest fikcyjna wioska Wdoligłaźno. Fabuła jest łatwa do streszczenia. Mała wioska jest przyjazna i kwitnąca, dopóki nie spłonie biblioteka miejska, która ma magiczne moce. Bez korzystania z biblioteki mieszkańcy wioski trzymają się razem, stają się skryci i chciwi. Burmistrz mógłby pomóc, ale postanawia tego nie robić. Zwłaszcza sierociniec jest w tarapatach. Ostatnio nie otrzymują obiecanego finansowania, a miejsce zaczyna się rozpadać. Dzieci są głodne. Gdyby nie hojność anonimowego darczyńcy, który zostawia przy bramie duże skrzynki z warzywami do odnalezienia rano, zginęliby z głodu.
Te dwa problemy – lokalna bieda i wrogość wobec jednego z nich, który jest inny – stanowią podstawę tej historii.
Gdy mieszkańcy przestali sobie ufać, przybyła Ogrzyca, stworzenie, o bardzo dużym sercu. Mimo, że miasto nabrało podejrzeń wobec niej, nigdy nie przestała być miła, co było zarówno piękne, jak i tragiczne.
Jeśli miałabym zaklasyfikować tę książkę jako literaturę dla dzieci, byłaby to tylko częściowa prawda. Słownictwo jest zbyt zaawansowane dla początkującego czytelnika, ale dobrze sprawdzi się jako opowiadanie do przeczytania na głos uczniom w wyższych klasach podstawowych lub jako samodzielna lektura dla uzdolnionego dziecka lub idealna książka do czytania przed snem.
Pewne treści i zagadnienia wymagają wolniejszego tempa; momentami opowieść jest po prostu zbyt dobra, aby się spieszyć.
Często cofałam się o jedną lub dwie strony, aby ponownie przeczytać, podkreślając najlepsze fragmenty z wielką przyjemnością.
Pewne treści i zagadnienia wymagają wolniejszego tempa; momentami opowieść jest po prostu zbyt dobra, aby się spieszyć.
Często cofałam się o jedną lub dwie strony, aby ponownie przeczytać, podkreślając najlepsze fragmenty z wielką przyjemnością.
Ta historia opowiedziana jest w przytulnym, bajkowym stylu z dużą dozą mocy i emocji. Temat jest prosty i wielokrotnie powtarzany, ale tym razem wyszedł całkiem nieźle.
Ulubiony cytat: Czas, jak to się mądrze mówi, jest względny. Nie ma to nic wspólnego z magią, mimo że często można odnieść takie wrażenie. Przykładowo ogry doświadczają czasu inaczej niż ludzie, a wynika to głównie z długości ich życia. Jeśli jesteście dość uważni, być może zaobserwujecie to we własnej rodzinie. Dziecko pyta rodzica, jak długo będzie musiało na coś czekać, a rodzic odpowiada: „Pięć minut”. Z punktu widzenia dorosłego pięć minut to mniej więcej tyle co nic. Jednakże z punktu widzenia niecierpliwego kilkulatka pięć minut zdaje się trwać długo, dłużej, a nawet bez końca (w zależności od tego, na co ów maluch czeka).
Rekomenduję!
Dziękuję Wydawnictwu Literackiemu za egzemplarz recenzencki.
Ulubiony cytat: Czas, jak to się mądrze mówi, jest względny. Nie ma to nic wspólnego z magią, mimo że często można odnieść takie wrażenie. Przykładowo ogry doświadczają czasu inaczej niż ludzie, a wynika to głównie z długości ich życia. Jeśli jesteście dość uważni, być może zaobserwujecie to we własnej rodzinie. Dziecko pyta rodzica, jak długo będzie musiało na coś czekać, a rodzic odpowiada: „Pięć minut”. Z punktu widzenia dorosłego pięć minut to mniej więcej tyle co nic. Jednakże z punktu widzenia niecierpliwego kilkulatka pięć minut zdaje się trwać długo, dłużej, a nawet bez końca (w zależności od tego, na co ów maluch czeka).
Rekomenduję!
Dziękuję Wydawnictwu Literackiemu za egzemplarz recenzencki.