To, co w tej powieści zasługuje, moim zdaniem, na szóstkę to fantastyczny, lokalny koloryt. Akcja książki nie dzieje się w metropolii takiej jak Madryt czy Wiedeń, ale w spokojnym miasteczku, gdzie wszyscy się znają. Właśnie te okoliczności pozwoliły pisarce na stworzenie niezwykłych bohaterów, których możemy spotkać w naszym, codziennym życiu.
Poza tym , Neule Neuhaus buduje od pierwszej strony powieści taki klimat, że żaden z czytelników nie będzie mógł odłożyć tej kilkuset stronicowej książki ani na chwilę. Uważam, że "Dzień matki" jest typowym kryminałem. Podczas czytania tego tytułu wciąż zadajemy sobie pytanie: "Kto jest mordercą?"
Morderstwo zostało popełnione, ale inspektor Pia Sander, jak zwykle odkrywa podczas śledztwa coraz to nowe szczegóły, które okazują się zatrważające - otóż ciało Theo Reifenratha, zostaje znalezione martwe w jego wielkim domu. Nie wiadomo, czy został zamordowany. Tylko przez przypadek odnalezione zostają ludzkie kości w ogrodzie. Pia Sander i Oliver von Bodenstein rozpoczynając śledztwo podejrzewają, że Theo zamordował kilka kobiet, a następnie zakopał je pod psią hodowlą, gdzie zostają odkryte zakopane ludzkie kości...
Reifenrath żył w odosobnieniu, ponieważ jego żona Rita odebrała sobie życie dwadzieścia lat wcześniej. Nikt nie chce wierzyć, że był seryjnym mordercą...
Tytuł polecam zdecydowanie starszym, gimnazjalnym czytelnikom.
Ocena: 9/10 Magda
Książkę można wypożyczyć z naszej, szkolnej biblioteki.
Lubię kryminały, chociaż ostatnio zaniedbałem ten gatunek na rzecz książek historycznych. Zachęciłaś mnie tym opisem i chyba się nawet skuszę na tę lekturę.
OdpowiedzUsuń