Prawie 300 km ( w jedną stronę) pokonali nasi blogerzy :
Ania Wojewódka i Bartek Piechowicz, aby w siedzibie Gazety Wrocławskiej 22.01.2014 przeprowadzić wywiad z Panami : Adamem Wójcikiem ( bohaterem biografii) i
Jackiem Antczakiem ( dziennikarzem - autorem biografii "Adam Wójcik. Rzut bardzo osobisty")
Zapraszamy do przeczytania - tylko u nas -
wywiad z "10" w tle!!!
Legenda :
Ania Wojewódka i Bartek Piechowicz, aby w siedzibie Gazety Wrocławskiej 22.01.2014 przeprowadzić wywiad z Panami : Adamem Wójcikiem ( bohaterem biografii) i
Jackiem Antczakiem ( dziennikarzem - autorem biografii "Adam Wójcik. Rzut bardzo osobisty")
Zapraszamy do przeczytania - tylko u nas -
wywiad z "10" w tle!!!
Legenda :
Adam Wójcik – AW
Jacek Antczak – JA
Ania Wojewódka - ANW , Bartek Piechowicz- BP
- Co wiąże Pana z Panem Tomaszem Karolakiem ??
AW: Spotkaliśmy się parę razy na planie filmowym, nie
tylko na Rodzince.pl, ale też w innych okolicznościach, nie jest to może
przyjaźń taka bardzo bliska, ale znamy się i wiemy kto, co robi, i on zna dobrze
moją karierę i ja znam jego karierę także bardzo miło jest nam się spotkać i
porozmawiać i zagrać (śmiech).
- Dlaczego akurat Adam Wójcik ?? Skąd taki pomysł ??
JA: Jak widzicie mieszkam we Wrocławiu, jestem wrocławianinem i jak się sprowadziłem,to jeszcze tego nie wiedziałem, w trakcie
tego jak tutaj zamieszkałem po skończeniu studiów, jak zacząłem pracować, to
dowiedziałem się, że każdy wrocławianin kocha koszykówkę i też pokochałem
koszykówkę. W trakcie sukcesów złotej drużyny Śląska z lat 90-tych chodziłem na
wszystkie mecze, podobała mi się ta ekipa. Jako dziennikarz przeprowadziłem
wywiad z Adamem i bardzo polubiłem tego ,,chłopaka’’, uznałem że to jest mój
ulubieniec. Śledziłem jego karierę przez następne lata i powiedziałem , że z
chęcią przybliżyłbym fanom tego sportu, czytelnikom i fanom Adama, których ma i
bardzo wielu opisałbym tak dokładniej karierę i życie prywatne. Po kilku latach
namów udało mi się dobrnąć do tego ,,projektu’’ i powstała biografia Adama.
- Czy przekroczenie przez Pana 10.000 rzuconych punktów
było dla Pana wielkim odkryciem ??
AW: Ja myślę, że każdy sportowiec podnosi sobie
poprzeczki, po powrocie, kontuzji, której doznałem , powróciłem do sportu
wyczynowego i zdobyłem ten cel 10.000 pkt, gdzie żadnemu koszykarzowi się tego
nie udało. No i cel taki, żeby zdobyte
10.000 pkt i cieszenie się, że to osiągnąłem, dali mi satysfakcję też kibice. W
moim rodzinnym domu był licznik Oławy i były cyferki po to , żeby zobaczyć, ile
brakuje do tych 10.000. To było bardzo
przyjemne i bardzo fair, za co serdecznie dziękuję.
JA: A ja dodam do tego, bo Adam tego nie powie , że siedziałem tam, na trybunach blisko boiska
i kiedy on rzucił i publiczność wstała i Adam miał wtedy łzy w oczach, ale to
było widać.
- Czy trudno było podzielić pracę nad książką i pracę
dziennikarza ??
JA : Powinno to być łatwe i bliskie
temu, biografia, to jest literatura faktu, ale trudno było mi pogodzić ,
ponieważ pracuję w dzienniku i moja redakcja wymagała ode mnie ciągle kolejnych
artykułów na przeróżne tematy, a ja wtedy brzydko mówiąc ,, SIEDZIAŁEM W
WÓJCIKU’’ i najchętniej poświęciłbym cały swój czas tej książce, ponieważ
wciągnęła mnie tak bardzo, bo pisałem ją i mam nadzieję, że na
czytelniku się to przełożyło, a teraz od kilku miesięcy po jej wydaniu
wiem, że przełożyły się one na
Wójciku. I nie było to takie proste dla
dziennikarza pracującego codziennie w dzienniku, wychodzącego codziennie do
prasy. Redakcja obiecała mi trochę luzu w pracy , na napisanie tej książki, za
fragmenty książki, pisałem książki promocyjne dla redakcji, ale redakcja nie
spełniła swojej obietnicy.
- Czy synowie nie kłócili się kto zagra z tą słynną
,,DZIESIĄTKĄ’’??
AW : Nie kłócili się, ponieważ już
wcześniej sobie numery ustalili , można powiedzieć, że jeden i drugi chciał 10
, ale Szymon był pierwszy i wyjaśniłem Jasiowi, że zaczynałem z numerem 15 i to
on objął ten numer. Zawsze lubiłem grać z numerem dwucyfrowym, żeby była 4,5
lub 8, także chłopcy się zgodzili i jeden ma 15 a drugi ma dziesiątkę i są
oni ze swoich numerów bardzo zadowoleni.
- Czy pamięta Pan kiedy został nadany Panu pierwszy tytuł
mistrza Polski ??
AW : Pierwszy tytuł mistrza Polski zdobyłem w Pruszkowie, także
to było w Mazowszance Pruszków. Była to niezmierna radość, bo jak zdobywa się pierwsze mistrzostwa, to jest wielka euforia i tak też jest , jak każdy sportowiec dąży
do tego, żeby zostać mistrzem. Może nie zrobiłem tego blisko domu, ale udało mi
się to zdobyć blisko Warszawy i miałem wtedy bardzo fajną ekipę i można powiedzieć, że zespół Beniaminek
wszedł do Ekstraklasy i potem zdobył mistrzostwo Polski, to jest niebywałe.
- Czy Pana synowie samowolnie zaczęli grać w
koszykówkę, czy była w tym Pana jakaś inwencja ??
AW : Moi synowie
dość późno zaczęli grać w koszykówkę. Wcześniej uczyli się pływania, grali w
piłkę nożną, oraz wiele innych gier trenowali, a to troszkę tak później przyszło. My raczej tworzyliśmy gry typu
gry i zabawa w koszykówkę czy też treningi, ale dopiero później trochę zaczęli
chodzić na koszykówkę, chcieli dalej dążyć do tego i chodzić na treningi, także
jak jest teraz dzień bez treningu, to się nudzą i pytają, dlaczego nie ma
treningu. ( śmiech)
- Ile zajęło Panu napisanie książki o Adamie Wójciku ??
JA: 1,5 roku , jeżeli przez pisanie książki zrozumieć: zbieranie materiału, opracowanie z Adamem, jego rodziną, jego przyjaciółmi, no
i potem sam proces pisania tej książki.
Gdyby tak określić, ile pisałem tę książkę, to odpowiem tak , że pisałem ją około 10
miesięcy na zebranie materiału i napisanie tej książki. Mam jeszcze trochę
fajnych materiałów, których nie wykorzystałem, a że książka jest gruba i do
każdej książki robi się selekcję i jest kilka opowieści, których żałuję, że nie
ma w tej książce.
- Może napisałby Pan drugą część – kontynuację tej książki
??
JA :Napisanie tej książki wymęczyło
mnie fizycznie i trochę psychicznie.Gdy chłopcy
rozkręcą swoją karierę, to mam pomysł żeby wtedy napisać drugą część, ale z sukcesami
całej rodziny Wójcików.
- Właśnie słyszeliśmy, że przygotowuje się Pan do
napisania drugiej części tej książki o Rodzinie Wójcików. Czy chcę coś Pan
o tym powiedzieć ??
JA : Nie, to jest oczywiście żart.
Bardzo się cieszę, że powstała taka biografia koszykarza o kimś, o kim naprawdę
nie wiedziałem. Jest to pierwsza biografia koszykarza w Polsce. Tak jak mówię, nie jestem dziennikarzem sportowym i nie śledziłem tego tak bardzo.
Ciekawostką jest to , że książki o
koszykówce , które powstają mają na okładce Adama Wójcika. Ukazała się również
złota dekada , taki zbiór, trochę
encyklopedyczny - opis sukcesów Śląska. Powstała taka książka, również
encyklopedyczna, która opisuje całą polską koszykówkę w latach bodajże
1945-2003 i jest na niej również Adam Wójcik.
- W jakim wieku osiągnął Pan
taki wzrost jak teraz??
fot.ANW
AW : Teraz
zabiłeś mi ćwieka. ( ŚMIECH). Rosłem systematycznie i ten wzrost, który mam
obecnie, choć troszkę się zbiłem ze starości ( śmiech), ale myślę , że w wieku
21 lat.
W wieku 18 lat osiągnąłem wzrost
204 cm . Ale myślę, że od tamtego czasu troszkę urosłem.
- Czy dla Pana było zaszczytem
przyjmować tytuły kapitana drużyny??
AW : Oczywiście, że tak. Wygrane mecze – każdy się cieszy ze
zwycięstwa. Tym bardziej kapitan, reprezentuje swój klub, wszystkie kamery,
wszyscy dziennikarze , też duma kapitana,
no i pełna radocha, że można odbierać te wszystkie nagrody, puchary.
Również zadaniem kapitana jest
rozmowa z trenerami, czy jest zawsze jakiś problem, to zwracam się do niego i
ustalamy wszystko co i jak.
- Rozśmieszyła mnie sytuacja,
kiedy Pan w dniu swojego ślubu grał ,miał Pan trening, a później mecz na
Hali Ludowej we Wrocławiu. Czy żona nie była zdenerwowana tą sytuacją ??
AW : Dat się nie wybiera, i
nadarzyła się okazja, żeby wziąć ślub i zdecydowaliśmy się na taką datę.
Oczywiście, wtedy już zaczęły się play-off i wiadomo było, że rano będzie
trening i dlatego wzięliśmy ślub wcześnie rano po to , aby zdążyć na trening.
Ślub wzięliśmy troszkę tak potajemnie. Moi rodzice dowiedzieli się po fakcie,
że Krystyna jest już moją żoną.
JA :Niedaleko od nas, bo na Rynku
jest ten Urząd Stanu Cywilnego, gdzie Adam brał ślub.
AW : Wróciłem później do domu,
garnitur się ściągało, zmieniało na dresy, brało się torbę sportową i biegiem
na trening. Też w zespole powiedziałem to dopiero po meczu , że rano zmieniłem
swój stan cywilny z kawalera na żonatego i bardzo im dziękuję za prezent.
A prezentem od nich był wygrany
przez nich mecz.
- Jak Pan przyjął tę wiadomość,
że zasiada Pan w Jury Międzynarodowego Konkursu Wsadów ??
AW : Dla
mnie, to nie jest niespodzianka, ponieważ sam występowałem jako zawodnik w tych
konkursach, w jury również występowałem i
poprosili mnie żebym zasiadł w jury, bo wiedzieli, że zawodnik takiego konkursu
może troszkę lepiej ocenić to technicznie – te trudne elementy, których oni nie
muszą zrozumieć. Dla innych przełożyć piłkę pod nogą czy zrobić 360 stopni w
powietrzu wydaje się łatwe, ale wcale tak nie jest.
- Czym dla Pana jest
koszykówka??
AW: Koszykówka
dla mnie jest całym moim życiem, moją przyjemnością, pasją. Do tej pory bawię
się koszykówką. Od 14 roku życia zacząłem to robić i to pokochałem.
JA: Od
12 Adam !! Od 12 !! Po to powstała ta książka , żeby udowodnić Adamowi , że
trenuje od 12 roku życia , a nie od 14.
AW : Mam
teraz przyjemność uczenia nie tylko mojej rodziny, ale też chłopców, którzy
przychodzą do mnie na zajęcia i pokazują swoje umiejętności i bardzo się z tego
cieszę. Dzieci, które do mnie przychodzą, kochają to i chcą przychodzić do mnie
na treningi i jak rozmawiają o zawodach czy przegranych i to przeżywają, to
bardzo się z tego cieszę, że chcą przychodzić, bo wiadomo, że teraz prawie
wszystkie dzieci wolą siedzieć na komputerze, przed telewizorem i nie chcą się
ruszać, tylko nic nie robić.
- Jak dogadywał się Pan z
trenerem Walonisem??
AW : Nie mieliśmy ze sobą żadnych
problemów. Można powiedzieć, że trener nigdy nie miał ze mną problemów i ja nie
miałem z nim, ale zawsze starałem się słuchać jego uwag, robiłem wszystko, najlepiej jak potrafiłem. Zawsze odnosiłem z nim ten sukces, bo on pokierował
mnie jego skrzydłami i później mogłem dodatkowo się rozwijać przy innych
trenerach.
- Jak Panu pracowało się z
Adamem Wójcikiem nad książką ??
JA : (śmiech) Znakomicie, zdarzały
się ciężkie chwile, nieprzespane noce, ale sama współpraca była bardzo
fajna, przyjemna, satysfakcjonująca,
Adam zawsze zgadzał się na spotkania, zawsze odbierał telefony, kiedy mi się
coś przypomniało i musiałem go coś dopytać lub dopisać, to mieliśmy takie
dodatkowe spotkania, trwały czasem 30 minut przez telefon, konsultowaliśmy się
i ciekawa była współpraca. W ciekawych miejscach z nim rozmawiałem, np. podczas
meczy , po meczach, gdzieś na mieście, także było to dla mnie fantastyczne
przeżycie. Życzyłbym wielu biografistom mieć tak wspaniały kontakt, jaki ja
miałem z Adamem. Niektórych rzeczy Adam nie pamiętał, ale to już była moja w
tym głowa, to odszukać. On tego nie mógł napisać za mnie, bo ja jednak pisałem
tę książkę.
AW : Ja jednak twierdzę, że za
długo grałem. (śmiech)
- Jako dziecko trenował Pan we
Wrocławiu. Jak Pan pogodził szkołę z treningami ??
AW : Nie
było to łatwe, bo po szkole przychodziłem do domu i zmieniałem plecak na torbę
i biegiem na autobus, a czasem na pociąg. Jeżeli pociąg był opóźniony albo
autobus mi uciekł, to musiałem złapać stopa do Oławy. Nie trenowałem 300 m stąd
na ul. Nowolskiej, obecnie ul. Krupniczej , tylko trenowało się po szkołach,
także jechałem 2 godziny w jedną stronę, bo nie było wtedy takich połączeń jak
teraz, gdzie można praktycznie co 30 minut jechać pociągiem. Troszkę jest teraz
inaczej niż kiedyś.
Ja bardzo chciałem trenować i nie
dawałem za wygraną. Usypiałem nawet na stojąco w pociągu i jeżeli jeszcze raz
miałbym przez to przebrnąć, to bym to zrobił.
- Jak Pana rodzice się z tym
pogodzili ??
AW : Musieli się z tym
pogodzić, a potem przeniosłem się do
szkoły we Wrocławiu i musiałem iść do internatu w młodym wieku , co w tamtych
czasach było nie lada wyzwaniem. Wtedy tak było, że ,,nowy’’ nie mógł nic
nowego powiedzieć, tylko musiał się pod innych podporządkować. Ta przeprowadzka
była dla mnie Szkołą Życia.
- Która ksywka się najbardziej
spodobała??
AW : Miałem
bardzo dużo ksywek, ale najbardziej spodobała mi się i do tej pory została
ksywa ,,OŁAWA’’, którą koledzy mi nadali. Jeszcze jedna mi się spodobała
,,El Profesorek’’, którą otrzymałem we Włoszech.
,,El Profesorek’’, którą otrzymałem we Włoszech.
- Czy żona nie sprzeciwiała
się, że ona musiała zostać z chłopakami, a Pan biegał na treningi ??
AW : Nie
sprzeciwiała się, bo jeżeli się wiąże z kimś, to się doskonale wie, co do niego
należy , bo jeżeli byłoby inaczej, to nie byłoby tylu osiągnięć i sukcesów,
jakie zdobyłem do tej pory. Miałem
wsparcie w rodzinie, żonie, chłopakach, ponieważ mnie wspierali,
dopingowali, pomagali mi w odnoszeniu
sukcesów. Jeżeli bym nie miał
wsparcia w rodzinie, to ciężko by mi było odnosić takie sukcesy.
22. W jakim języku rozmawiał Pan w Belgii ??
AW :W sporcie rozmawia się po angielsku, ale w Belgii rozmawiało się po flamancku lub francusku. Po flamancku przekleństwo na ,,h’’ to było dobrze. :)
23.Czy uprawianie sportu przez Pana jest pasją czy pracą ??
AW : Dla mnie, to jest praca bo trenuje się 2 razy dziennie, do tego są spotkania z trenerami, wyjazdy i można tak powiedzieć nie mamy wolnego czasu dla siebie. Gramy również w soboty i niedziele, jeździ się po puchary po całej Europie. Nie mamy Świąt, Nowego Roku, wyjazdów na wakacje, tylko trzeba jechać na obóz przygotowawczy, a wtedy już nie ma zmiłuj się. Jeżeli kończy mi się liga to zaczyna się reprezentacja Polski, mamy max. 3 dni na zregenerowanie sił , tak więc nie było to łatwe.
24. Czy miło wspomina Pan spotkanie autorskie na Targach Książki w
Krakowie ??
JA : Bardzo, bardzo fajne spotkanie, wiem, że byliście. Fantastyczne doświadczenie.
Adam Wójcik rozegrał swój pierwszy mecz w
Krakowie, na hali Wisły Kraków, która (oprócz Polkowic) według mnie przez
kobiety zdobywa mistrzostwo Polski w koszykówce kobiet. Bodajże było to w 1987
roku, kiedy Adam Wójcik pojechał jeszcze wcześniej do Wałbrzycha w seniorskiej
drużynie na mecz, ale nie wyszedł na boisko, bo miał złamany palec. Później jako
Gwardia Wrocław pojechali na mecz do Krakowa na halę Wisły i tam mieli z nimi
rozegrać mecz, i wtedy Adam wyszedł na boisko jako 17-letni chłopak i
zadebiutował, czyli właściwie jego kariera rozpoczęła się z Gwardią Wrocław na
meczu w Krakowie. Tak więc powrót do Krakowa na Targi Książki jest troszkę
kłopotliwy dla niego, ale jednak ten przyjazd uzmysłowił nam , że tu Adam
zagrał swój pierwszy seniorski mecz. Przeczuwam, że każde miejsce w Polsce ma jakiś
związek z Adamem , ponieważ Adam jeździł po Polsce 3 razy w tygodniu.
25. Czy pamięta Pan, czy ktoś ( nie z krewnych) grał i miał taki sam
numer i takie samo nazwisko jak Pan i też grał w koszykówkę ??
AW : Jest w pierwszej lidze, ale nie
kojarzę go.
BP : Powiem tak. Spotkał Pan kiedyś taką osobę, ponieważ jest to mój brat, ale my mamy inaczej na nazwisko i spotkaliście się na Streetballu nad morzem i nawet sprzeczaliście się, że ,,TO JA JESTEM TEN WÓJCIK I TO JA GRAM Z 10 ‘’
JA : Ale
fantastyczne przeżycie, super.
BP :
Tutaj takie małe zaskoczenie z mojej strony.
AW :
Bardzo możliwe, zaskoczyłeś mnie tym pytaniem. Kiedyś, jeszcze jak mieszkałem
na Gwardii Wrocław, miałem styczność z
drugim Adamem Wójcikiem , ale to był siatkarz. Zameldowałem się do hotelu i
zauważyli, że jest dwa razy napisane nazwisko Adam Wójcik. Ja odpowiedziałem , że
to jest niemożliwe, bo ja jestem jedynym Adamem Wójcikiem, mieszkającym w tym
hotelu. A później okazało się, że jest jednak drugi Adam Wójcik , który jest
siatkarzem.
JA : W
tej książce jest jeszcze opisana sytuacja, kiedy Krystyna podchodzi do Adama
Wójcić i mówi do niego , że ma męża, który identycznie się nazywa jak on. Jego
mina była bardzo zaskakująca.
26.W książce jest opisany jedyny moment, w którym nie spieszy się Pan na trening. Czy pamięta Pan ten moment ??
AW : Szczerze, nie pamiętam takiego momentu. Jacku pomożesz?? (śmiech)
JA : Ja również nie pamiętam takiego momentu.
27.Czy chce się Pan podzielić z nami , która sytuacja w tej książce jest dla Pana najciekawsza i dlaczego ??
JA : Według mnie w tej książce jest bardzo wiele ciekawych sytuacji , więc trudno jest mi je opisać. Moja żona, choć nie ma pojęcia o koszykówce, była tylko ze mną na paru meczach, pochwaliła mnie za tę książkę. Według niej ta książka jest dobrą biografią i jest w niej wiele ciekawych wątków i anegdot. I jestem bardzo zadowolony z tej recenzji, którą napisałeś. Bo recenzja książki to jedno, ale recenzje książki od osoby, która dużo czyta i nie napisała żadnej biografii sportowca i mówi, że książka, w której widać prawdę, którą się lekko czyta. Ale jednak momenty o poszczególnych momentach życia, o meczach jest satysfakcjonująca. Trudno byłoby mi wytypować jakiś jeden moment.
28.Czy łatwo jest zostać gwiazdą polskiej koszykówki ??
AW : Jednak
są to lata, gdzie trzeba mocno na to zapracować. Trzeba zapracować na swoje
nazwisko. W jeden dzień można, to zniszczyć, ale naprawić jest bardzo trudno. Ja
zapracowałem na to kilkanaście lat, ale ja nie uważam się za jakąś gwiazdę, bo
ja zawsze staram się być normalnym człowiekiem,ale OK. Jestem dobrym
zawodnikiem na parkiecie, jak wszyscy i tego się trzymam i zawsze się z tego
cieszę. Tak samo doceniam też aktorów, którzy też są wyróżniani, ale poza
planem są normalnymi ludźmi, z którymi da się normalnie porozmawiać. Myślę, że
nie ma co gwiazdorzyć, bo szybko można spaść na dno. Cały czas możemy się nie
kontrolować, ale wszystko ma swoje granice.
29.Ciekawi mnie sytuacja, kiedy kibice rzucili Panu prezent dla Pana
psa, Papiego.
Czy chciałby Pan o tym opowiedzieć ??
AW : To
jest bardzo przyjemne, kiedy kibice nie żyją tylko życiem na boisku, ale życiem
osobistym koszykarza i wiedzą , co się dzieje w rodzinie zawodników. Było to
miłe zaskoczenie i za to bardzo serdecznie dziękuję. Ale śmieszyło mnie to , że
mój pies dostał maskotkę (śmiech).
30.Co Pan uważa za najważniejsze w swojej karierze i w swoim życiu ??
AW : W
karierze najfajniejsze było to, że omijały mnie poważne kontuzje, dopiero pod
koniec się ich nabawiłem. W życiu
najważniejsze jest dla mnie to , że mam tak wspaniałą rodzinę, która jest dla
mnie na pierwszym miejscu i jest to najlepsze, co mogło mnie spotkać.
Ania Wojewódka i Bartek Piechowicz: Bardzo serdecznie chcielibyśmy
podziękować za poświęcony czas i za chęć przeprowadzenia wywiadu.
fot. ANW
22.01.2014 r., Wrocław