poniedziałek, 30 września 2013

" Operacja Dzień Wskrzeszenia" Andrzej Pilipiuk

Jest rok 2014. Organizowane są podróże w czasie, by  cofnąć się do roku 1900; a wtedy przodek prezydenta stanie się bezpłodny i nie dojdzie do ...
wojny atomowej.

Co roku , od wybuchu wojny , wybierani są nastolatkowie, którzy szkoleni są , aby wykonać misję o nazwie "Dzień  Wskrzeszenia".
Kiedy wszystko zaczyna sie układać, jeden z nastolatków choruje i musi wrocić do teraźniejszości. Drugi trafia do więzienia.

Jesli chcesz dowiedzieć się czy misja pt. DzieńWskrzeszenia dojdzie do skutku , przeczytaj koniecznie tę książkę.

Moim zdaniem  jest bardzo ciekawa.

Serdecznie polecam!


Ocena :10/10                                                                       Aniolik

Inwazja: Bitwa o Los Angeles, reżyseria:Jonathan Liebesman


Wyobraźcie sobie, że jest piątek, wracacie do domu około godziny dziewiętnastej, zmęczeni, ale szczęśliwi tym, że macie wolne przez następne dwa dni. Przygotowujecie kolację i dzisiaj wyjątkowo z powodu szlabanu na komputer zasiadacie przed telewizorem, na wygodnym krześle obrotowym. Bierzecie pilota i wciskacie na nim cyferkę „5”, czyli Polsat. Jeszcze nie wiecie, że po tym, co zobaczycie będziecie chcieli wyrzucić ekran przez okno. 
Oto i recenzja filmu z Polsatu: Inwazja: Bitwa o Los Angeles.
Cały koszmar zaczyna się już na samym początku kiedy pokazywane są nam urywane wiadomości, które oczywiście były kręcone trzęsącym się ziemniakiem chorym na Parkinsona. Nie żebym coś sugerowała, ale jak na to patrzę to myślę o Crysis’ie 2.  Genialny dziennikarz w tych równie genialnych wiadomościach wspomina, cytuję „miasto jest oczarowane meteorytami”, które zbliżają się z zawrotną prędkością do Ziemi. 
Potem kilka ujęć z bazy i przekaz radiowy: „pięć wrogich pojazdów. A. Zestrzelono nas” (nie muszę chyba mówić, że koleś który to powiedział miał kompletnie gdzieś to, że zaraz się rozbije i mówił to w taki sposób, którym ja obwieszczam, że ktoś musi wyrzucić śmieci, bo same się przecież nie wyrzucą).
Po tych jakże kreatywnych ujęciach dostajemy filmowym mułem prosto w twarz (widzicie, ostatnio lubię wspominać o mule, bo on wyraża więcej niż Rafaello) i przenosimy się do piętnastu dni przed inwazją. Dostajemy scenę w której sierżant biega sobie po plaży, oczywiście wszyscy niżsi rangą go wyprzedzają, mówiąc „dzień dobry”. Wiecie, twórcy chyba po prostu chcieli, żeby to wyglądało zabawnie. Byłam tak miła, że zaznaczyłam głównego bohatera na scrn’ie:


Nie, nie mogę na to patrzeć… Wolę kazać Wam oglądać scenę (oczywiście z tego samego filmu), która zaczyna się tekstem „kto ma moje tortellini?!”. ;_;
Cała akcja (<- jakby w ogóle jakaś była) zaczyna się „rozkręcać” kolejnymi ziemiankowymi wiadomościami. 
Ludzie, jeżeli kiedykolwiek zostaniecie reżyserami nie uznawajcie zasady „potrząśnij kamerą – będzie bardziej dramatycznie, a scena będzie bardziej dynamiczna, bo nic ciekawego się nie dzieje” za słuszną.
OK, nasz główny bohater i… drugi (główny?) bohater oglądają właśnie te wiadomości.
Potem przemowa do jednostki, blablabla, niepotrzebnie okrążające lotnisko śmigłowce, amatorka ASG, owczarek niemiecki o imieniu Gllen, sierżant rozwala płot, jakby był ze styropianu, itp., itd.
Bardzo podobała mi się scena, w której żołnierz przestraszył się proszku Vizir – to jedno ujęcie mnie urzekło (znaczy śmieję się aż do tej pory).
Warto też wspomnieć o tym, że ten sam koleś odłączył się od oddziału, zobaczył obcego (mam na myśli kosmitę), który mu później znikł z zasięgu wzroku. Spowodowało to, że wyszedł na sam środek „dziedzińca”  i świrował. Tak – środek „dziedzińca” jest punktem o dużej wartości strategicznej, bo… (dum dum dum) każdy może cię zobaczyć, a ty krzyczysz jak mała dziewczynka, kiedy atakuje od tyłu.
Och, była JEDNA wzruszająca scena, kiedy ładowali rannych przyjaciół do śmigłowca. Pamiętam, że jeden ranny powiedział „stary, dokończę tą składankę”, a ten który go ładował odparł ze łzami „przesłucham ją”, czy coś w tym stylu. Oczywiście potem kosmici zestrzelili owy śmigłowiec na ich oczach. Boże, jak ja chciałam posłuchać tej składanki. ;_;
Dalsza część Inwazji jest po prostu zwykłym przeciąganiem akcji, a potem następuje happy end (znaczy się całe miasto jest zniszczone i prawie każdy cywil martwy).


Końcowa ocena: gdyby zrobili z tego filmu Battlefield’a to bym za żadne skarby nie zagrała. Wolę patrzeć jak farba schnie.
Ocena: 2/10 (2 za kolesia, który miał głos jak smerf i efekty specjalne)                                                  
Klaudia

sobota, 28 września 2013

„Sierpniowe Niebo. 63 Dni Chwały” -reż.Ireneusz Dobrowolski




Słyszałam od samego reżysera, że starzy ludzie, którzy 

widzieli ten film mieli łzy w oczach. Nie dziwię się.

Zacznę od tego co widać już na początku - film jest 

wyjątkowy. Dlaczego? Otóż akcja dzieje się na zmianę 

w czasie teraźniejszym, jak i w latach czterdziestych. 

Charakterystyczne dla filmu jest także to, że żadna

scena nie jest wstawiona ot tak, żeby zwiększyć długość 

trwania filmu. 

Jest jednak coś co nie jest za bardzo klimatyczne – 

mowa o ukrywającym się mistyku. Postać była aż nadto

abstrakcyjna poprzez jej tajemniczość. 

Mimo to zachęcam do zobaczenia filmu, oraz pragnę 

podziękować za możliwość obejrzenia „Sierpniowego 

Nieba. 63 Dni Chwały”.


Ocena: 7/10
                                                                                     Klaudia

"Szare Śniegi Syberii” – Ruta Sepetys


   Dawno skończyłam czytać, ale mimo to wciąż czuję depresyjny 

klimat Szarych Śniegów Syberii. Teraz, kiedy piszę tą recenzję, 

przez moje okno, zza ciemnych chmur wyłania się słońce. 

Jego najjaśniejszy promień oświetla książkę, wciąż jeszcze

otwartą na ostatniej stronie. W odpowiedzi na to zjawisko 

szybko zasuwam moje ciemne rolety. Nie chcę już czuć 

tego, co Ruta Sepetys zostawiła w moim sercu; smutek. Nie 

rozumiem – nigdy dotąd żadna książka nie wzbudziła we mnie

takich emocji, a moje serce zawsze było twarde jak kamień. 

Więc czemu? 

Oto moja recenzja „Szarych Śniegów Syberii” 

autorstwa Ruty Sepetys:





Zacznę od tego, że moim ulubionym bohaterem jest Nikołaj 

Krecki – nie wiem czemu, może chodzi o to, co mówi pod koniec

książki? Tak sobie myślę, że gdybym nie doszukiwała się 

najlepszych (według mnie) charakterów w książkach, filmach, 

czy grach komputerowych to w ogólnie nie zaprzątałabym sobie

głowy czytaniem, oglądaniem i graniem w gry.

Książka sama w sobie dla niektórych może być wyciskaczem 

łez. Sądzę, że jest to spowodowane nadmiarem przemocy, 

którą opisuje nam pani Sepetys. Tak – „nadmiarem”, bo nawet 

ja czuję, że to lekka przesada. Po przeczytaniu odczuwam 

też lekki niedosyt związany z niektórymi wątkami. Oprócz 

tego wspomniane już dzieło literackie bardzo dobrze się 

czyta (inaczej nie byłoby dziełem). Szczerzę Wam polecam 

przeczytanie Szarych Śniegów Syberii i własnej oceny. 

Słońce zaczyna prześwitywać przez moje rolety…

Ocena: 8/10

PS: Dobrze się czyta słuchając równocześnie Lube – Davaj Za.

PS: Już 24 X 2013 o godz. 17.00 w Klubie "Kuźnia " odbędzie sie spotkanie z autorką "Szarych Sniegów Syberii" - panią Rutą Sepetys.

                                                                                 Klaudia

Serdecznie dziękuję za przekazanie książki wydawnictwu Nasza Księgarnia.

Książka do wypożyczenia w naszej bibliotece szkolnej.

piątek, 27 września 2013

"Kopidoł i Kwiaciareczka" Kazimierz Szymeczko



   Wątek powieści jest poprowadzony dwutorowo.
Poznajemy świat Małgosi ( Kwiaciareczki) i świat Wiktora ( który jest synem Kopidoła czyli właściciela zakładu pogrzebowego).
  To ciekawy sposób na pokazanie wielu ważnych sytuacji z perspektywy dziewczyny i chłopaka.

    Czy będzie spotkanie tych dwóch światów - nie powiem...Ale taka "psychologia" postaci - bardzo mnie przekonała : opisana została bardzo przekonywująco.

  Właściwie z Wiktorem zaprzyjaźniłam się na kartach tej książki i to głównie dzięki niemu, uważam, że to najlepszy tytuł pana Szymeczko. Ani jego "Wywrotka" ani "Czworo i kości" nie podobały mi się.

  Chociaż zdecydowanie minusem tej powieści jest tytuł- myślę, że na korzyść zadziałałaby sama "Kwiaciareczka" - wdzięcznie i dziewczęco.
  Kopidoł ma zabarwienie bardzo pejoratywne i sądzę, że wielu czytelników zniechęci.

  Zatem Ci , którym taki tytuł nie przeszkadza - powinni poznać historię znajomości Małgosi i Wiktora i odpowiedzieć sobie na pytanie : w którym momencie spotkanie tych bohaterów przeobrazi się w coś zupełnie innego ?...


Ocena : 6/10                                                                                                                                                                                                                                                           O.

Dziękuję wydawnictwu Literatura za przekazanie książki.

Książka do wypożyczenia w naszej bibliotece szkolnej.

środa, 18 września 2013

"Narodziny gwiazdy" Catherine Hapka




Star Calloway ma 14 lat i jest najpopularniejszą piosenkarką pop na świecie. Wydaje się, że ma wszystko : sławę, pieniądze i fanów, ale tak nie jest. Jej rodzice i brat uznani zostali za zaginionych podczas sztormu na Florydzie. Star jest załamana...

 Mimo, że od tego wydarzenia minęły już dwa lata, Star cały czas ma nadzieję, że jej rodzina się odnajdzie.

Tydzień przed kolejnym tournée Star, niektóre sprawy zaczynają się komplikować. Ktoś odwołuje rezerwacje w hotelach, połowa tancerzy nagle nie pojawia się na próbach, giną zdjęcia przygotowane specjalnie na tournée, aż w końcu znika ukochany pies piosenkarki.


Czy piosenkarce uda się pokonać te wszystkie trudności? 
Kto okaże się odpowiedzialny za zaginięcie psa? 
Czy odbędzie się kolejne, światowe tournée Star?

Musisz koniecznie sam się przekonać!
Przeczytaj tę opowieść, a znajdziesz odpowiedzi na pytania. 

Serdecznie polecam tę książkę!

Ocena: 10/10                                                                  Aniolik

"Mity starożytnej Grecji" Robert Graves


Ta książka wywołała we mnie zdziwienie. Ponieważ mity , do tej pory, kojarzyły mi się tylko z wielką księgą autorstwa Jana Parandowskiego.

A tutaj - wielkie zaskoczenie!Przyjemny format, odpowiednia ( czyli nie odstraszająca ) ilość stron, a przede wszystkim- bardzo przystępny język.

Nie przepadam za tego typu opowieściami, ale muszę przyznać, że styl Gravesa mnie przekonal, a miejscami wręcz zachwycił.

W sposób bardzo przystępny opowiada starożytne dzieje, co więcej potrafił mnie zachęcić do zgłebienia niektórych wątków.
Na pewno sięgnę po inne opracowania wojny trojańskiej i przygód Odyseusza.

Polecam wszystkim miłośnikom starożytności oraz tym ,którzy chcą się przekonać do tej epoki.  

Ocena 8/10                                                                      Struś


Dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia za przekazanie tak interesującej książki.

Książka do wypożyczenia w naszej bibliotece szkolnej.

wtorek, 17 września 2013

Jubileusz

                              Drodzy  czytelnicy Rekomendacji39!

                                    Właśnie skończyliśmy roczek.





Jesteśmy młodzi duchem i wszystkimi przygodami, które za nami i przed nami.

                          Dziękujemy Wam za wszystko:

                    że jesteście razem z nami już rok,

                 że podobają się Wam nasze recenzje,

                     że komentujecie nasze poczynania.


Obiecujemy dostarczać Wam wielu niesamowitych wrażeń i               

 rekomendować bardzo ciekawe książki.


                                                   Bądźcie z nami!!!

                                   Pozdrawiamy urodzinowo-

                                  blogerzy z Rekomendacji39







wtorek, 10 września 2013

Ann Ladiges - "Spadaj, mięczaku!"

     
   Książka Ann Ladiges pt;"Spadaj, mięczaku!" doskonale opisuje problemy dzieci i młodzieży z chorobą alkoholową.
    Jest to kolejna ksiązka z serii Nasza Biblioteka wydawnictwa Ossolineum.

   17 letni Roland opowiada historię swojego życia : jak stał się alkoholikiem i złodziejem. Mieszka w Niemczech z rodzicami, alkoholu spróbował po raz pierwszy w wieku 10 lat, uzależnił się w wieku 12 lat.
   Przez kilka lat ukrywał przed rodzicami swój alkoholizm; gdy zaczynało mu brakować pieniędzy, podbierał je z portfela mamy.Przez uzależnienie, dwa razy Roland nie przeszedł do kolejnej klasy.
   Pewnego dnia poznaje Elizabeth, w której się zakochuje. Dla niej postanawia rozstać się z alkoholem. Udaje mu się wytrwać jedynie dwa miesiące. Być może wytrzymałby dłużej, gdyby nie spotkał starego znajomego, który na nowo wciąga Rolanda w sidła alkoholizmu.

  Jak zakończy się ta historia?  Przeczytajcie sami!

Serdecznie polecam!
  
     Ocena: 10/10                                                                 Aniolik

Książka do wypożyczenia w naszej bibliotece szkolnej.

   

poniedziałek, 9 września 2013

Nelson DeMille – „Szkoła wdzięku”


Przyznam szczerze, że na ten tytuł natrafiłam zupełnie

przypadkiem przeglądając półki z przecenami „de facto”

(szukałam jednej z książek Tom’a Clancy).



Nie lubię tego, ale powinnam zacząć od wyglądu książki i przy

okazji pochwalę się moimi domyśleniami a’propos numeru

modelu maski na okładce (OR-14? ;_;). Powiem Wam, że jeżeli

ktoś nie przesypiał na lekcjach historii to po spojrzeniu na

reprezentujący książkę obrazek będzie w dziewięćdziesięciu

procentach wiedział co zapisane jest na wszystkich siedemset

ośmiu stronach swojej przyszłej, poza programowej lektury.

Osobiście tak często spotykałam się z opisanym w dziele

literackim motywem, że moim obowiązkiem jest wymyślić

mu jakąś chwytliwą nazwę (niestety jestem leniem, więc nie

wykonuję tak szybko moich obowiązków).

Kupując książkę miałam cichą nadzieję, iż autor rozwinął

skrzydła pisząc pierwsze słowa – w końcu to DeMille, człowiek

odpowiedzialny za takie perełki jak na przykład „Córka

generała” (film reżyserii Simona Westa zekranizowano w 1999

roku). Rozwinął te swoje skrzydła. Rozwinął, a potem upadł

i tak leżał twarzą do podłogi, od czasu do czasu podnosząc

głowę w celu sprawdzenia, czy nie przyjechał po niego oddział

antyterrorystyczny za bezpodstawne rzucanie mułem w

czytelników.

Mułem zaczyna w Ciebie trafiać, kiedy Lisa i Hollis urządzają

sobie „wyprawkę” autem (którego nazwę, miesiąc po

przeczytaniu rozdziału byłam w stanie powiedzieć w każdej

chwili, bo autor chyba kompletnie zwariował na punkcie

ciągłego wspominania o modelach aut i innych maszyn). Po

tym oczywiście akcja nabiera tępa. Podkreślam; PO TYM. Żeby

Wam nie spalić przebiegu całej akcji powiem, że czytając to

poczujecie się mniej więcej tak jak czytając to: „No i wtedy on

sobie podszedł do tego kolesia – najpierw krok prawą nogą,

potem lewą, popatrzył się, zastanowił nad życiem i śmiercią,

podrapał po tyłku, przypudrował nosek, ściął drzewo, a  potem

w końcu go zastrzelił, no i ten pocisk leciał, leciał, leciał. Jak

już doleciał to go trafił. Potem nasz bohater wsiadł do Skody

super 666 tratatatata hnią hnią octavii i zorientował się,

że na siedzeniu obok leży tost, który kosztował 30 groszy,

przystrojony był serem jak z wczorajszej pizzy Gueseppe, czy

jak to tam się pisze  – oczywiście ser pożyczył od sąsiada,

który pracuje w KGB i ma piękny ogródek z widokiem na bratki,

gerbery, dzwoneczki, stokroteczki i tęcze. 

Jak już przejechał 3 kilometry Skodą super 666

tratatatata hnią hnią octavią, to się zorientował, że zapomniał

odebrać syna z przedszkola…”.


NIE pytajcie się, jakie jeszcze schizofreniczne zakończenia tego

tekstu przychodzą mi do głowy (mam dziwną ochotę dodać do

niego jednorożce). Ogólnie chodziło mi o to, że DeMille pisze

za dużo i zbyt dokładnie o wszystkim potrzebnym do pchnięcia

fabuły na przód, jak i tym niepotrzebnym. Czy jego prawdziwym

celem w każdej książce było dobicie do pięciuset stron wzwyż? 

Oczywiście nie każda książka jest idealna – tak jak nie każda

jest okropna, więc teraz może coś pozytywnego; historia po

tym jakże dłuuuuuu…gim „muleniu” jest całkiem interesująca.

Powiem więcej miłych słów; z niektórymi postaciami można się

nawet utożsamić (tak – stwierdziłam to po wymienieniu setek

minusów).

Chyba już mnie trochę znacie i wiecie, że jestem zbyt surowa

dla niektórych tytułów, dlatego zachęcam do przeczytania

książki i własnej oceny.

Ocena: 5/10                                                                 Klaudia

czwartek, 5 września 2013

Rick Riordan: Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy: Złodziej Pioruna




   Główny bohater Percy Jackson sądził, że jest zwykłym nastolatkiem z dysleksją i ADHD, który chodzi do szkoły, zmaga się z problemami jak jego rówieśnicy i próbuje się uczyć. Wszystko zmienia się podczas wycieczki szkolnej do muzeum, kiedy to pani od matematyki przeistacza się w Erynię 
(przerażającego potwora z podziemi Hadesu), która chce go zabić. Jego przyjaciel ze szkoły okazuje się pół człowiekiem, pół kozłem, który zabiera go do Obozu Herosów.

   Czy mitologiczne potwory i bogowie olimpijscy istnieją naprawdę? Jest przecież XXI wiek! Kim jest Percy i dlaczego to on ma odnaleźć skradziony Piorun Zeusa?

   Szybka akcja, ciekawa i wręcz nieprawdopodobna fabuła, niezwykli bohaterowie – wszystko to sprawia, że książka jest świetna i czyta się ją jednym tchem. 
   Spodoba się ona na pewno nie tylko miłośnikom powieści przygodowych i fantasy. 
   Niesamowite przygody bohaterów można śledzić w kolejnych częściach tej książki.

                                  Naprawdę polecam!

                                                                                    Gabi     

Ocena : 10/10

środa, 4 września 2013

Agnieszka Tyszka: "M jak dżem"

  



   Książka opowiada o życiu 13-letniej Neli. Dyrektor szkoły, do której chodzi bohaterka , uważa ,że pochodzi ona z "patologicznej" rodziny. W szkole znęcają się nad nią koleżanki z klasy.

   Życie Neli staje do góry nogami, gdy poznaje starszą panią Lilę. Przywraca ona codzienności Neli, trochę koloru. Dzięki nowo poznanym osobom, dziewczyna zaczyna układać swoje życie. Uświadamia sobie też,że niepotrzebnie ukrywała swoją frustrację wobec koleżanek.
  
   Dopiero po zmianie gimnazjum przestaje bać się swoich prześladowczyń i "wygarnia" im prosto w twarz, co o nich myśli.

  Książka doskonale opisuje sytuacje panujące w niektórych szkołach.

Serdecznie polecam!

Ocena : 10/10                                                                                                Aniolik


Serdecznie dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia za przekazanie tak interesującej książki.

Książka do wypożyczenia w naszej bibliotece szkolnej.

Riordan Rick: "Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy: Morze Potworów"


   



   Jest to druga część przygód z serii Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy.
Percy’emu jakoś udaje się przeżyć siódmą klasę i nie zostać zaatakowanym przez żadne potwory. Jednak Obóz Herosów nie jest już bezpieczny. Ktoś otruł sosnę Thalii – granicę broniącą wejścia do obozu przed potworami. Jeśli Percy nie znajdzie lekarstwa na czas, jedyne bezpieczne miejsce dla herosów przestanie istnieć. Aby go odszukać, Percy wraz z przyjaciółmi musi udać się na Morze Potworów. Po drodze czekają go niezwykłe przygody, wiele niebezpieczeństw i niewyobrażalne potwory. Poza tym będzie musiał rozwiązać zagadkę Wyroczni. 
   
   Czy Percy’emu uda się ocalić obóz? Czy jest wybrańcem?

   Książka ta pełna jest porywających i dowcipnych wątków. Fajne jest to, że wszystko dzieje się w świecie współczesnym: Hermes obsługuje firmę wysyłkową, Dionizos chodzi w hawajskiej koszuli i spodenkach, a Olimp znajduje się na 600 piętrze Empire State Building. Ta książka, to również świetna powtórka z mitologii greckiej.

                                     Naprawdę polecam!!!
Ocena 10/10

                                                                                           Gabi