Trzeci tom sagi o Karli Linde pt. : "Ostatnia nadzieja" okazał się najlepszy. Nie dał się wypuścić z rąk, aż do ostatniego rozdziału. Moim zdaniem jest wspaniałym listem do czytelnika i mogłam się w nim przejrzeć, jak w lustrze.
Co sprawiło, że książkę czytało się tak dobrze? Na pewno postać głównej bohaterki – Karli, która tym razem nie została przez autorkę polukrowana i przesadnie wyidealizowana.
Dziewczynę w okresie II wojny światowej dotykają tragedie, przeżywa śmierci najbliższych osób. Można powiedzieć, że staje z życiem twarzą w twarz.
"Czy rozumiesz, ze powoli obojętnieję na wszystko, staję się nieczuła, gdy widzę ten bezmiar cierpień, a mogę sobie przecież wyobrazić, że inni mają znacznie, ale to znacznie gorzej".
Autorka pozwala nam towarzyszyć Karli podczas konfrontacji z wojennym losem, gdy pracuje jako pielęgniarka w jednym angielskich szpitali oraz w poszukiwaniach zaginionego na samym początku wojny –ojca.:
"- Nie pogrzebałam tylko ojca – powiedziała.- Wierzę, że żyje i mam najgłębsze przekonanie, że wiedziałabym, gdyby umarł. Nie wiem skąd, ale wiedziałabym. On jest częścią mnie, wiem o tym. Jak mogłabym nie zauważyć, że jakaś część mnie umiera?"
Dla mnie postać głównej bohaterki jest intrygująca, przykuwa uwagę od pierwszej strony powieści. Stawia przed sobą wyzwania, które wydają się ją przerastać, ale Karla się nie poddaje. Upada, a zaraz potem dzięki pomocy bliskich przyjaciół czy zupełnie obcych ludzi okazuje się być jeszcze silniejsza.
Czyta się tę książkę wyśmienicie. Przepięknie zostało opisane dojrzewanie Karli i Petera do miłości, do związku, do małżeństwa. Moim zdaniem, warto ten tytuł zadedykować wszystkim niedowiarkom, którzy na swoje życiowej drodze nie spotkali miłości: tej jedynej, niepowtarzalnej, która może zmienić całe życie. Autorka podkreśliła szacunek i otwarcie się swoich bohaterów na drugiego człowieka, trwanie razem, szczególne w tych najtrudniejszych momentach, które przyniosło życie.
"Ich nowe życie okazało się idyllą. Znali się przecież tak dobrze i lubili tak bardzo, że nie było między nimi miejsca na jakiekolwiek niedomowienia. A gdy się dodało do tego miłość – najprawdziwszą, najszczerszą- było jasne, że tworzą związek jeden na tysiąc, taki, który zdawał się czymś nadnaturalnym, przekraczającym zdolności pojmowania".
Niestety, gdy wydawało się, że los wreszcie się do nich uśmiechnął, że są dla siebie stworzeni, życie boleśnie ich doświadczyło.
Mam wrażenie, że do tej książki będę często wracać. Znalazłam w tej powieści tyle ukrytych treści, że na pewno z każdym nowym czytaniem będę bogatsza. To, co ze mną zostaje po tym spotkaniu z Karlą i jej wojennym światem, to jej niezwykła odwaga w pokonywaniu przeciwności. Zawsze od nowa i wciąż z wielką nadzieją, że się uda:
"Póki żyjesz, zawsze możesz zacząć wszystko od nowa"
Zachęcam do sięgnięcia po ten tytuł ponieważ jestem pewna, że tom jest wart zamyślenia i wielu chwil lektury. To niezwykle mądra i ponadczasowa książka.
Ocena: 10/10
Dziękuję wydawnictwu Znak za egzemplarz recenzencki.